Sunday, September 30, 2012

Barcelona - podsumowanie

     Naszą wyprawę do Barcelony planowaliśmy już od kilku miesięcy. Zaczęliśmy od rekonesansu dotyczącego cen biletów lotniczych i szybko zdecydowaliśmy się, że chyba wygodniej i taniej będzie nam wyruszyć samochodem. Następnie przyszła kolej na wybór hostelu bądź hotelu. Zdecydowaliśmy się na hostel Chic & Basic Tallers (namiary znajdziecie tutaj): dobrze położony, kilka metrów od stacji metra Universitat, niedaleko Las Ramblas i innych miejsc ciekawych dla turystów. W rezultacie jednak mojego gapiostwa i pomyłki w rezerwacji, musieliśmy przenieść się do hotelu Chic & Basic Ramblas (tu strona hotelu), który spełnił nasze najśmielsze oczekiwania. Pokoje duże, z balkonami, przemiła i kompetentna obsługa, niezłe śniadania i świetna lokalizacja, tuż przy Las Ramblas (stacja metra Drassanes).

Barcelona oferuje turystom i wszystkim przybyłym wiele restauracji, barów tapas, kafejek, jak również nieuniknionych na całym świecie restauracji typu fast food. Z jednej strony wielkim udogodnieniem jest możliwość pójścia na lunch czy na kolację o dowolnej porze dnia i wieczoru, co we Francji niestety nie jest możliwe. W mojej nowej ojczyźnie restauracje, bistra i inne kafejki mają ustalone godziny obiadowe (12:00-14:00) i to samo tyczy się również pory kolacji (od godziny 19:00 do zazwyczaj 21:30, w Paryżu może wygląda to inaczej). Tak więc będąc np. w Chalon czy Lyonie między godziną 14:00 a 19:00 jesteśmy skazani na wizytę w McDonalds'ie lub innym miejscu, które serwuje amerykański fast food, czy kebab (oczywiście mówię tu o sytuacjach kiedy mamy ochotę na zjedzenie czegoś na mieście).

Pealla z owocami morza (zdjęcie z internetu)
Powracając jednak do Barcelony, to niewątpliwie warto wybrać się do jednej z licznych restauracji na Las Ramblas lub w Dzielnicy Gotyckiej aby spróbować pysznej paelli, owoców morza pod różnymi postaciami czy typowych, hiszpańskich tapas (czyli mówiąc po polsku: przystawek). Dla kogoś kto jak ja uwielbia małże, krewetki, mule, małe ośmiorniczki, przegrzebki i inne przysmaki wprost z Morza Śródziemnego, podróż po barcelońskich restauracjach będzie istnym rajem dla podniebienia. 
Dla wielbicieli bardziej mięsnej wersji znajdzie się taka z kurczakiem na przykład. 


Butelka hiszpańskiego, czerwonego wina (zdjęcie z internetu)
Jeżeli chodzi zaś o trunki, to odradzam sangrię. Jak dla mnie, to bardzo kiepskiej jakości wino, "doprawiane" owocami, które absolutnie nie powaliło mnie na kolana. Co do hiszpańskiego piwa, to miałam okazję spróbować Estrelli, która również pozostawia wiele do życzenia. Wygląda i smakuje jak woda gazowana. Co do win hiszpańskich (szczególnie czerwonych), to jestem nimi zachwycona. Niczym nie odbiegają od najlepszych na świecie, czyli oczywiście francuskich ;)

Dla wszystkich tych, którzy jak ja mieli ogromną ochotę na odwiedzenie Muzeum Picassa radzę uzbrojenie się w cierpliwość. Kolejka na kilkaset metrów odstraszyła nas dość skutecznie i niestety nie udało nam się odwiedzić tego magicznego miejsca. Stąd nasze postanowienie aby wrócić do Barcelony na dłużej niż pięć dni, które niestety nie wystarczyły na zobaczenie wszystkiego. Planujemy kolejną wyprawę do miasta Gaudiego w mniej turystycznym miesiącu licząc na mniejsze kolejki i mniejsze tłumy. Polecam to również Wam.

Radzę również uważać na kieszonkowców i drobnych złodziejaszków, szczególnie w okolicy portu i Las Ramblas. Kręci się tam dużo podejrzanych typów proponujących piwo w puszce za jedno euro, jak również bardziej "ciężkich" specjałów od marihuany po "polepszacze" humoru większego kalibru. 

Polecam za to wszystkim turystom metro jako idealny środek transportu po Barcelonie. Posiadając dobrą mapę, dzięki podziemnej kolei nigdzie się nie zgubicie, a dojedziecie w najodleglejsze zakątki miasta. W niektórych dzielnicach można spotkać również nowiutkie, czyste i szybkie tramwaje, które również umilą przemieszczanie się po Barcelonie. Z autobusów nie korzystaliśmy więc nie jestem w stanie się na ich temat wypowiedzieć. 

Zdjęcie z sieci
Jestem pewna, że o wielu szczegółach zapomniałam i ich tu nie opisałam, w związku z tym jeżeli macie jakieś pytania, to piszcie śmiało. Acha, moim najlepszym "przyjacielem" w czasie zwiedzania Barcelony był "Cień wiatru. Przewodnik po Barcelonie", który powstał z myślą o czytelnikach powieści Carlosa Ruiza Zafona. Dzięki książce mogłam spacerować ulicami bohaterów powieści jednego z moich ulubionych pisarzy i poznawać tajemnicze zakamarki miasta. Polecam także wszystkim tym, którzy nigdy nie mieli do czynienia z książkami Zafona. 




Barcelona, pozostałe ciekawe miejsca

     Jako, że mój mąż jest wielkim fanem piłki nożnej, nie mogliśmy przepuścić takiej okazji jak mecz Ligi Mistrzów odbywający się właśnie w Barcelonie w czasie naszego pobytu. Bohaterami tego sportowego wydarzenia były FC Barcelona i Spartak Moskwa. Atmosfera na stadionie całkiem interesująca, ale największe wrażenie zrobił na mnie jego ogrom. Camp Nou może pomieścić prawie 100 tysięcy kibiców, co daje mu miano największego stadionu w Europie. Mój mąż był zachwycony, ja może mniej, ale jednak było warto.




Inne ciekawe miejsca w Barcelonie, to niewątpliwie Port de Barcelona, Muzeum Historii Katalonii, jak dla mnie również Las Ramblas del Raval z ogromnym posągiem milusiego kotka i inne ciekawe elementy sztuki umieszczonej w przestrzeni publicznej. Poniżej kilka ostatnich zdjęć z naszej katalońskiej wyprawy. 

Prot w Barcelonie

Port w Barcelonie

Budynek Portu w Barcelonie

Hałaśliwe skrzydlate stworzenia :p

Milusi kotek na La Rambla del Raval



Muzeum Historii Katalonii

Muzeum Historii Katalonii

Barcelona, w drodze na wzgórze Tibidabo

     Dziś ostatnia odsłona naszej wyprawy do Barcelony. Mimo, iż jestem ostro przeziębiona i czuję się fatalnie mam dość leżenia bezczynnie w łóżku, postanowiłam więc wrzucić ostatnią porcję naszych zdjęć z wycieczki do miasta Gaudiego. 
     Barcelona w swojej różnorodności zachwyca i wprawia w osłupienie. Myślę, że nawet tak wybredni i wiele oczekujący turyści jak ja znajdą tu coś dla siebie i wrócą z Barcelony z miłymi wspomnieniami. 

Na początek zdjęcia z naszej pieszej wędrówki na wzgórze Tibidabo, gdzie po drodze natknęliśmy się na piękne wille z przełomu XIX i XX wieku budowane dla bogatych mieszkańców Barcelony. Okazałe domy służyły majętnym barcelończykom jako letnie rezydencje. Muszę przyznać, że ich ogrom i przepych wprawiły mnie w osłupienie, ale jak najbardziej pozytywne. Niestety na zdjęciach nie udało się uniknąć wiszących przewodów elektrycznych... Mimo to, myślę, że można dość dokładnie obejrzeć sobie te okazałe letnie wille.

Piękne wille mijane w drodze na wzgórze Tibidabo

Imponujący dom

Mały pałacyk w drodze na wzgórze Tibidabo

Okazała willa w okolicach Tibidabo

Stacja Funicularu, czyli elektrycznego, szynowego pojazdu, który wwozi turystów na wzgórze Tibidabo

Widok na Barcelonę ze wzgórza. Pogoda niestety nie dopisała...

Kościół na szczycie wzgórza Tibidabo

W drodze powrotnej dostrzegliśmy również tą architektoniczną perełkę                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                             






Saturday, September 29, 2012

Barcelona, czyli miasto które należy koniecznie odwiedzić, cz II

     Barcelona, miasto wielu kultur i języków; miasto magiczne, które przyciąga rzesze turystów z całego świata. Metropolia otwarta, przyjazna, różnorodna, zarówno pod względem architektonicznym, jak i kulturowym. Barcelona, to miasto, które należy odwiedzić bez dwóch zdań i bardzo się cieszę, że akurat je wybraliśmy na naszą podróż poślubną.

Każdy w Barcelonie znajdzie coś dla siebie: wąskie, urokliwe uliczki Dzielnicy Gotyckiej, perły architektury Gaudiego, parki, ogromny port pełen pięknych jachtów, szerokie, zadbane plaże, muzea i galerie sztuki. Dla nocnych marków miasto nigdy nie zasypia i ten, kto ma ochotę spędzić wieczór na wycieczkach po barach i restauracjach nie będzie czuł się zawiedziony. Dla każdego więc coś interesującego.

Poniżej zdjęcia miejsc, kamienic, ulic, budynków, które mam nadzieję chociaż w jakimś stopniu przybliżą Wam to szczególne miasto i jego niepowtarzalny klimat. Barcelona jak dla mnie, to przede wszystkim genialny Antonio Gaudiego: charakterystyczne linie, zdobienia, "udziwnienia"; nie da się po prostu przejść obojętnie obok Casa Batllo czy Casa Mila. Zresztą sami zobaczcie:

 
Ulice Barcelony
Katedra w Barcelonie
Ulice Barcelony
Łuk Triumfalny w Barcelonie








Park Guell

Park Guell

Słynna salamandra w Parku Guell

Park Guell

Dom, w którym mieszkał Antonio Gaudi

Sagrada Familia

Casa Amatller przy Passeig de Gracia 41, projekt Josep Puig i Cadafalach

Casa Batllo rzy Passeig de Gracia 43, projekt Antonio Gaudiego

Casa Mila przy Passeig de Gracia 92, projekt Antonio Gaudiego

Hotel Casa Fuster przy Passeig de Gracia 132

Barcelona, czyli miasto które trzeba zobaczyć, cz I

     Od wielu lat moim wielkim marzeniem był wyjazd do Barcelony. To pragnienie uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą, gdy zanurzyłam się w świat "Cienia wiatru" Zafona i sięgnęłam po jeszcze inne powieści, których akcja dzieje się właśnie w mieście Gaudiego. Sugerując się opiniami znajomych, magicznym klimatem książek w/w autora i jakimś takim dziwnym przeświadczeniem, że Barcelona, to najpiękniejsze miasto na świecie ruszyłam wraz z ukochanym w naszą podróż poślubną.

Nie obyło się bez przygód już na samym początku naszego przyjazdu. Wina leży jak najbardziej po mojej stronie, gdyż w korespondencji mailowej z hostelem podałam złe daty rezerwacji... Po przyjeździe na miejsce zastaliśmy zamknięte drzwi i wisiała nad nami perspektywa spędzenie nocy pod gołym  niebem lub znalezienie sobie innego lokum. Na szczęście po wykonaniu kilku telefonów (zabraliśmy ze sobą wydrukowane informacje dotyczące hostelu), miła pani przybyła, otworzyła nami drzwi i dała klucze do pokoju. Mieliśmy szczęście ale tylko przez chwilę ponieważ na kolejne noce musieliśmy się przenieść do hotelu z braku wolnych miejsc w tym oto hostelu. Cena nieporównywalnie większa, ale za to standard o niebo lepszy i w sumie nie ma tego złego jak to się "ładnie" mówi ;) 

Hotel, w którym spaliśmy (hostel również widnieje pod tą samą nazwą) mogę Wam polecić z czystym sumieniem. Mieści się on dosłownie parę kroków od hałaśliwej i gwarnej La Rambli (Las Ramblas), czy ulubionej przez turystów ulicy spacerowej Barcelony. Jak dla mnie to miejsce stosunkowo "przereklamowane" i zdecydowanie za bardzo turystyczne. Nie przepadam za takimi tłumami, a przeciskanie się w gąszczu turystów i innych dziwnych ludzi oferujących różnego rodzaju używki, nie należało do przyjemności. La Ramblę będąc w Barcelonie należy zobaczyć i przespacerować się nią od Placu Catalunya do pomnika Krzysztofa Kolumba, ale ten jeden, jedyny raz jak najbardziej wystarcza. Poza tym ciągłe oglądanie się na torebkę czy plecak pilnując aby nikt nas nie okradł nie należy do przyjemności. Tak więc La Rambla jako "must see" oczywiście tak, ale na jeden raz, przynajmniej dla mnie.




Las Ramblas


Las Ramblas
Fiat 500 w hallu naszego hotelu Chic & Basic Las Ramblas


Hotel Chic & Basic Las Ramblas

Mapy i pamiątki z Barcelony


Album o La Rambli


Przewodniki po Barcelonie, bilety na pociąg w drodze na wzgórze Tibidabo

Będąc w Barcelonie i przechadzając się w okolicach La Rambli należy koniecznie odwiedzić cudowny, tętniący życiem targ La Bouqeria. Można tam kupić wiele typowych, hiszpańskich przysmaków począwszy od owoców, serów, wędlin, win, przypraw, warzyw na owocach morza kończąc. Uwielbiam tego typu "markety" a spacerowanie alejkami pełnymi pyszności, to dla mnie ogromna frajda! Myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Mieszanina zapachów, kolorów, pozytywnego gwaru z targu La Bouqeria działa niesamowicie! Naprawdę fantastyczne doznania estetyczne, jak i smakowe. Polecam gorąco!

La bouqeria, wejście główne

La Bouqeria, pyszne sałatki owocowe

La Boqueria, stragan z warzywami i owocami
La Bouqeria, owoce morza

La Bouqeria, coś dla miłośników świeżych przypraw

La Bouqeria, owocowy raj
La Bouqeria, szynki, wędliny i inne mięsne przysmaki